niedziela, 10 czerwca 2012

Wiazdny Dom Pod Złotym Berłem

Józef Wybicki

Józef Wybicki siedział zamyślony nad kartką papieru. Choć układanie słów w wiersze i przemowy było dla niego chlebem powszednim, nie potrafił wydusić z siebie ani jednego zdania. Powoli i mozolnie redagował list do swojej żony, która wskutek cesarskich intryg nie mogła zamieszkać razem z nim we Wrocławiu. Krople potu spadały miarowo na podłogę dusznego poddasza. Wybicki z wielkim żalem sączył ponure myśli, raz po raz przywoływał swoje wielkie porażki. Wojenna machina wielkich mocarstw całkowicie pozbawiła go złudzeń o odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Siedział teraz w ciasnym pokoju zajazdu, upokorzony, z dala od rodziny i przyjaciół. Z apatii wyrwał go radosny krzyk jego synów, Józefa i Łukasza. Wiedziony nieoczekiwanym porywem optymizmu chwycił za pióro i napisał przewrotnie:
„Bo już w tej nowej mojej posesji mieszkam i jestem bardzo dobrze przy moim zdrowiu, bo żaden pedogrzysta, suchotnik i elegant do mnie się pod dach nie wgrzebie”

Karol Lipiński

Gwarna i zadymiona atmosfera gospody ucichła, gdy powietrze przecięły ciepłe dźwięki skrzypiec. Etiudy i symfonie delikatnie rozprzestrzeniły się po knajpianych wnętrzach, tutejsi bywalcy stanęli zdumieni nie mogąc nadziwić się, że tak szlachetna muzyka rozbrzmiewa przy akompaniamencie brzdęku kufli. Garstka polskich gości od razu rozpoznała w skrzypku Karola Lipińskiego, jednego z najwybitniejszych wówczas muzyków. Często gościł on w pruskim Breslau, najbardziej zaś ukochał sobie ten właśnie zakątek miasta. Przy odrobinie szczęścia można było zakupić tu bilet na jego koncert oraz posłuchać, jak raczy wyższą kulturą pijących piwo jegomości.

Karl von Stein

Tego dnia wokół zajazdu unosił się zapach śmierci, swoje ostatnie tchnienia wydawał bowiem wielki reformator państwa pruskiego, baron Karl von Stein. Wyzwoliciel niemieckich chłopów z pańszczyzny, niegdyś potężny polityk, leżał teraz bezradny, czekając na swój niechybny koniec. Zaproponowano mu skosztowanie mocnego trunku, serwowanego w gospodzie. Trunek ten miał uśmierzyć ból, stało się jednak coś zupełnie innego. Baron wyzdrowiał ze śmiertelnej choroby i długo jeszcze cieszył się zdrowiem.

Fryderyk Skarbek

Za jednym ze stołów zasiadł przy kieliszku wódki powieściopisarz, Fryderyk Skarbek. W polskich zajazdach lubił dobrze zjeść i wypić, najbardziej pociągały go jednak słowiańskie kobiety. Uważnie obserwował każdy detal wokół siebie i coraz bardziej starał się wczuć w gęstą atmosferę. W swojej podróży po Europie dostrzegł świetną inspirację do wydania kolejnej powieści, postanowił więc połączyć magię odwiedzonych miejsc z miłosnymi historiami. Wciąż podążał wzrokiem za pięknymi Polkami, jego głowę raz po raz zapełniały barwne opisy. Z każdym palącym w gardło łykiem wyostrzało się mętne spojrzenie, myśli wędrowały od zdobionych ścian do ponętnych kształtów. Nieco później, w 1824 r., światło dzienne ujrzało dzieło „Podróż bez celu”, a w nim... żywy opis przeżyć z Wrocławia.

Adolf von Lützow

Z karczmianej sali od rana dochodził donośny bas Adolfa von Lützowa, zagrzewający do pochwycenia broni i wstąpienia w ochotnicze szeregi Freikorps. Pruski baron obiecywał swym podkomendnym wieczną chwałę, jednak w najśmielszych snach nie przewidywał, że sława jego oddziału sięgnie najdalszych zakamarków Europy. Wolę walki zadeklarowało ponad tysiąc ludzi, zgłaszali się oni do kwatery wojsk zorganizowanej na terenie zajazdu. W tym samym czasie na spotkanie z Lützowem przybyły trzy znakomite osobistości – pedagog Friedrich Ludwig Jahn, gimnastyk Friedrich Friesen oraz wybitny poeta Theodor Körner. Cała czwórka objęła dowodzenie nad resztą żołnierzy i w krótkim czasie wsławiła się w boju. Charakterystyczne czarne mundury ze złotymi guzikami i czerwonymi wypustkami posłużyły jako wzór do barw narodowych Niemiec.

Epilog

Co łączy powyższe historie? Oczywiście miejsce, czyli słynny Zajazd Pod Złotym Berłem przy ul. Kuźniczej 22. Wybudowano go jeszcze w średniowieczu, od tej pory pozostawał bardzo popularnym punktem na mapie miasta. Chętnie zatrzymywali się tu Polacy, przez wiele lat witał ich nawet polski napis nad wejściem (skuty w 1938 r. przez hitlerowców). Pierwszym znamienitym gościem zajazdu był ponoć cesarz Karol IV, który w 1335 roku spotkał się tutaj z wrocławskimi stanami. Wokół Kamienicy pod Złotym Berłem krąży wiele legend i opowieści, niestety czas okazał się dla niej mało łaskawy. Podczas oblężenia Festung Breslau została doszczętnie zniszczona, przez wiele lat jej pozostałością był parter i piwnica. U progu nowego milenium puste miejsce przy ul. Kuźniczej 22 wypełnił nowy budynek Instytutu Filologii Angielskiej, zupełnie niepodobny do poprzednika.

Artykuł został napisany i sfabularyzowany na podstawie Encyklopedii Wrocławia i kilku innych źródeł, zdjęcie pochodzi z nieocenionego Hydrala.

1 komentarz:

  1. 26 marca 1813 w tym zajeździe przebywał także Friedrich Ludwig Jahn - ojciec niemieckiej gimnastyki, wpisał do księgi pamiątkowej taką myśl: "Przyjaźń wzrasta jedynie na podatnym gruncie i jedynie wspólne podjęte decyzje na rzecz ludu i ojczyzny utrzymają nas razem miast złudzenia pustych dusz"

    OdpowiedzUsuń

Uprzejmie proszę o nie przesyłanie w komentarzach SEO-spamu.