sobota, 24 września 2011

Smaki secesji

Opisywana w poprzednim poście ulica Kurkowa nie była tak naprawdę celem mojej podróży po Wrocławiu. Tamtego dnia podążałem na ul. Prusa 5 złożyć pokłon królowej wrocławskich kamienic, leniwie wygrzewającej się w ostatnich przebłyskach popołudniowego słońca. W facebookowej ankiecie na ulubiony zabytek zajęła ona miejsce w ścisłej czołówce (przez długi czas prowadziła), postaram się więc przybliżyć Wam jej urok.

Kamienicę zaprojektował w 1902 r. niemiecki architekt, Wilhelm Heller. Niestety ząb czasu okazał się wyjątkowo niełaskawy dla okrągłej bryły budynku. Brak remontów doprowadził ją w 2005 r. na skraj upadku, spod ostatnich podrygów zdobionego tynku wystawały wówczas gołe cegły, całość powoli chyliła się ku upadkowi. Szczęśliwie na Prusa 5 zawitał pionierski projekt rewitalizacji kamienic. Gdy w 2006 r. zdejmowano rusztowania, oczom zdumionych mieszkańców ukazała się prawdziwa perła pośród wrocławskiej secesji.

Secesja. Wiele osób bezwiednie powtarza to hasło, nie zdając sobie sprawy z jego niepowtarzalnej aury. Na końcu XIX w. rewolucja przemysłowa mocno namieszała w ludzkich głowach. Rozpoczął się trwający aż do dziś pościg za nowoczesnością we wszystkich dziedzinach życia. Nie wystarczały już rzeczy doskonale znane i odziedziczone po przeszłych generacjach. Dotyczyło to również projektowania budynków. Grupa architektów z kilku krajów Europy odważyła się wystąpić przeciwko ciągłemu powracaniu do antycznych i średniowiecznych wzorców. Poszukiwali oni formy idealnej, stojącej w harmonii z otaczającym światem, dającej tchnięcie nowości skostniałemu otoczeniu. Śmiertelnie poważne kanciaste kształty zastąpili krągłościami, w miejsce pełnych przepychu rzeźb umieścili burzę pastelowych ornamentów. Styl ten, stanowiący zerwanie z dotychczasowym kanonem architektury, nazwano w Polsce secesją (niem. Jugendstil). Nie znalazł on uznania i nie przetrwał długo, wkrótce całkowicie wyparł go modernizm. W Breslau w latach 30. przeprojektowano mnóstwo secesyjnych budynków i "uspokojono" ich fasady, rezygnując z pięknych zdobień (nie pasowały do powagi III Rzeszy...). Krótki epizod panowania secesji jest dziś źródłem wielu badań i fascynacji.


Wróćmy jednak do naszej kamienicy. Gdy spojrzymy na jej fasadę, reszta ulicy Prusa nagle znika. To secesyjny detal przytłacza kontrastem i wyrazistością. Z obłych wykuszy spływają w dół fantastyczne, odrestaurowane z największą pieczołowitością kamienne kwiaty. Zielone, smukłe okiennice kuszą wzrok delikatnymi wykończeniami, balkony zaś porywają oczy przechodniów w niezwykły świat flory. Kamień, metal i roślinne ornamenty łapczywie oplatają mieszkania fantazyjnymi kształtami. Tańczą na tle jasnej ściany, skąpane w złotym świetle słońca, górującego na gzymsie. Wejścia do budynku strzegą secesyjne drzwi, ozdobione kwiecistymi łukami. Kamienica mocno kontrastuje z okoliczną zabudową, w dużej mierze tworzoną przez konserwatywnych architektów. Jej okazały front ma w założeniu wyrażać charakterystyczną dla secesji indywidualność. Ma zachwycać przepychem, ale z umiarem, w pełnej harmonii z naturą. Czy zachwyca? Sprawdźcie sami, ja nie mogłem oderwać wzroku :).

sobota, 17 września 2011

Hollywood Wrocławia

Kilka dni temu zamarzyła mi się rowerowa wycieczka z aparatem, ruszyłem więc dzielnie z Kozanowa fotografować zapomniane zakątki miasta. Niezrażony wszechobecnymi remontami i potwornie nierównym brukiem zawędrowałem w miejsce prawdziwie odrealnione, tak zrujnowane, że obskurność nadaje mu przewrotnie trochę uroku. Jest to ulica Kurkowa, o której cały świat chyba już dawno zapomniał (a przynajmniej tak mi się wydawało). Jako pierwszy moją uwagę przykuł wielki, niemiecki napis "Josef Wenzel & Co. Mützen fabrik":


Zafascynowany tak dobrze zachowaną pozostałością po dawnej epoce, poświęciłem jej dłuższą chwilę z aparatem. Niczego nie podejrzewając odwróciłem się na pięcie i już, już chciałem opuścić to mało przyjazne miejsce, gdy nagle... Spod ziemi wyrosła kamienica rodem z horroru:


Niesamowity widok, szczególnie późnym popołudniem, gdy słońce leniwie opuszcza niebo nad miastem. Nieco już nadwątlona symetria budynku wraz z nawiązaniami do antyku nadają mu upiorną powagę. Wybite okna zapraszają łakome oczy pięknymi dekoracjami wnętrz, ale równocześnie straszą ciemnością. Okolice wcale nie wyglądają przytulniej, z prawej strony widać miejsce po kamienicy, brutalnie wyrwanej z posad przez wojenną zawieruchę (dosłownie, część jej niedbale poobgryzanych murów wykorzystano jako przyporę), nieco dalej resztkami sił dogorywa okazała fasada z wieżyczkami.

Cały ten post zakończyłby się zapewne bez puenty, gdyby nie pewien szczegół, który zauważyłem dopiero później, na stronach Wratislaviae Amici. Otóż Kurkowa niejednokrotnie służyła za tło filmów wojennych! Nakręcono tu przede wszystkim sceny do rosyjskiego serialu "Dywersant II" oraz filmu "Zimne Lato" (Wrocław udawał na jego potrzeby Berlin). Stopień zrujnowania ulicy i jej wygląd rodem z 1945 r. sprawiają, że wystarczy postawić kilka dekoracji, wprowadzić żołnierzy i cieszyć oko apokaliptycznym krajobrazem.

Zupełnie niechcący odnalazłem jeszcze jedną informację – ów niemiecki napis, o którym pisałem na początku, to również pozostałość po planie filmowym. Ot, zabrakło farby, żeby go zamalować ;).

niedziela, 11 września 2011

Zabytki Wrocławia: Cmentarz żydowski przy ul. Ślężnej

W ostatnim czasie zrobiłem za pośrednictwem Facebooka ankietę "Twój ulubiony zabytek we Wrocławiu". Ku mojemu zaskoczeniu padło niemal 200 odpowiedzi, stwierdziłem więc, że podążę za koniunkturą i opiszę najsmakowitsze kąski zabudowy naszego miasta :-). Na dobry początek przedstawię zdecydowanego zwycięzcę ankiety, czyli stary cmentarz żydowski przy ul. Ślężnej.

Ów cmentarz został otwarty w 1856 r., kiedy to gwałtowny wzrost ludności Wrocławia wymusił znalezienie nowych miejsc do grzebania zmarłych. Pomysłodawcy nowej nekropolii od początku mieli spore kłopoty organizacyjne, przede wszystkim brakowało im niezbędnych funduszy. Miasto odmówiło rozpisania pożyczki, gmina żydowska została więc zmuszona do dodatkowego opodatkowania wiernych. Po uzbieraniu niezbędnej kwoty zakupiono działkę przy szosie borowskiej, wyznaczono na niej alejki, zasadzono drzewa i wzniesiono niezbędne zabudowania. 17 listopada 1856 r. pochowano tu pierwszą osobę – kupca Lobela Sterna. Przez 90 lat nekropolia przyjęła ponad 12000 zmarłych. Od innych cmentarzy żydowskich odróżniała ją różnorodność form sztuki nagrobnej, inspirowanej najróżniejszymi motywami. Bogata symbolika przeplatała się z jońskimi kolumnami, klasycznymi frontonami i elementami architektury orientalnej. Po dojściu nazistów do władzy coraz bardziej utrudniano żydowskie pochówki, kres działalności cmentarza przyniosła II wojna światowa. W okolicy toczyły się wówczas ciężkie walki, na szczęście na macewach widać tylko nieliczne ślady po kulach. Okres komunizmu przyniósł dewastację i zaniedbania, dopiero w 1988 r. utworzono tu Muzeum Architektury Cmentarnej.

Jak dziś wygląda stary cmentarz żydowski? Z zewnątrz niepozornie. Wysoki mur zazdrośnie strzeże swoich tajemnic i ukrywa nekropolię przed ciekawskimi oczami przechodniów. Przekroczenie tego muru przenosi nas w zupełnie inny świat, w krainę otuloną bluszczem i spowitą przejmującym mrokiem. Od razu daje się poczuć tchnienie historii i echa odbywających się tu przez 90 lat pochówków. Przechadzając się po ścieżkach, mijając oszałamiające bogactwo dziesiątek grobowców toniemy w refleksjach. Bo cmentarz to nie tylko nagrobki i macewy, to przede wszystkim pamięć. Co rusz przechodzą koło nas duchy bogatych Wrocławian, którzy pamięć o sobie zaklęli w kosztownych mauzoleach. Są i tacy, którzy nieśmiertelność zdobyli jeszcze za życia – tu i ówdzie widnieją nazwiska pionierów polityki, nauki i sztuki. Gorąco namawiam do spaceru po tej dawnej nekropolii, szczególnie w okresie jesiennym, gdy wszechobecny bluszcz przysypią złote liście. Na pewno się nie zawiedziecie.

Garść porad praktycznych: Pamiętajcie, że aby uszanować zmarłych mężczyźni powinni wchodzić na cmentarz żydowski z nakryciem głowy. Wstęp kosztuje kilka złotych, polecam wcześniej poczytać trochę o symbolice nagrobnej.

Po bardziej szczegółowe informacje odsyłam Was na strony Wikipedii.

sobota, 10 września 2011

Magia sztucznych ogni

Wrocław w ostatnich latach coraz częściej jest areną niezwykłych zdarzeń. Tym razem na oczach tysięcy widzów odbył się wspaniały pokaz sztucznych ogni, zorganizowany z okazji Europejskiego Kongresu Kultury. Niebo rozświetlił spektakl świateł, przygotowany przez teatr ognia Groupe F. Scenariusz zakładał objęcie pokazem dużej części starego miasta tak, żeby można było go oglądać z wielu perspektyw i równocześnie interpretować według własnych upodobań. Całość uzupełniały muzyka oraz otoczony feerią ognia występ sceniczny. Jeśli nie widzieliście tego na własne oczy – zapraszam do odwiedzenia galerii zdjęć na Facebooku oraz do obejrzenia mojej relacji wideo!

wtorek, 6 września 2011

Blog Day 2011

Co prawda wyjazd w Tatry uniemożliwił mi napisanie tego posta we właściwym sobie czasie, ale postaram się nadrobić wszelkie zaległości. Co roku pod koniec sierpnia odbywa się święto blogerów, Blog Day, mające na celu popularyzowanie tej formy wypowiedzi w Internecie. Tym razem był to dla mnie czas szczególny, upłynął bowiem pod znakiem konkursu na blog o Wrocławiu, organizowanego przez Pasaż Grunwaldzki. Z 68 kandydatów wybrano 16 finalistów, ocenianych w kategoriach "miasto i region" oraz "wakacje w obiektywie". Udało mi się zdobyć wyróżnienie - jest mi niesamowicie miło, że moja praca została doceniona przez konkursowe jury :).

Nieodłączną częścią każdego Blog Day jest polecanie innym ciekawych blogów do poczytania. Oto moi faworyci:

Lissa Leśnica

Blog o wrocławskiej Leśnicy, dzielnicy leżącej za siedmioma górami i za siedmioma lasami, na zachodzie miasta. Jego autorka wciąż zauważa rzeczy niedostrzegalne i prowadzi nas w magiczną podróż po świecie pamiątek z niemieckiej przeszłości. Naprawdę imponujące!


Wrocławskie kamienice

Blog, który w konkursie Pasażu Grunwaldzkiego zajął pierwsze, zasłużone miejsce. Jego autorka pokazuje nam piękno ukryte (nieraz wyjątkowo głęboko :)) w przedwojennej zabudowie Wrocławia. Świetna i rzetelnie przygotowana lektura dla nieobojętnych czytelników.


Czerwona lista zabytków Dolnego Śląska

Autor bloga stale przyprawia o palpitacje serca czytelników, pokazując losy dolnośląskich zabytków. Być może dzięki niemu odpowiedni ludzie zauważą dramatyczny stan historycznego dziedzictwa naszego regionu. Całość bloga jest przygotowana w rzetelny i konsekwentny sposób.


Miasto Wrocław

Powiedziałbym, że ten blog istnieje od zawsze. Mimo, iż tematyka nie zawsze trafia w moje zainteresowania, jego czytanie stało się już czymś w rodzaju rytuału :). Prowadząca bloga Camparis przedstawia nam Wrocław z nieco innej, alternatywnej strony.


Warty wspomnienia jest też oczywiście blog Wrocław z Wyboru, który prezentuje tematykę bliźniaczą do Tajemniczego Wrocławia. Nie sądzę jednak, by ktoś z Was o nim jeszcze nie słyszał :). Oprócz tego wypada podać adres Wrocławskiej Biedronki. Na koniec nieco samolubnie polecę Wam mój blog, Chory na wyobraźnię, chwilowo zaniedbany, ale czekający na swoje drugie życie. Traktuje o polskiej i czeskiej muzyce alternatywnej z kręgów poetyckich i folkowych.