Zwykli turyści często nie pojmują drzemiącej we Wrocławiu niezwykłości. Gdy przyjechawszy tu - oglądasz rozświetloną fontannę, robisz zdjęcia Panoramie, wchodzisz na strzelistą wieżę katedry, tak naprawdę ocierasz się tylko o magię. Ja w którymś momencie to zrozumiałem – że miasto to nie budynki, ulice i ludzie. Miasto to też pewna metafizyka, coś uśpionego w starych murach, napawającego niezgłębioną inspiracją. Miasto w którym każdy przypadkowy szept, każdy zauważony kolor, każdy choćby najmniej krzykliwy detal potrafi przyprawić cię o drżenie.
Weźmy na przykład taki plac Strzegomski - miejsce, jakich wiele. Na pierwszy rzut oka jest to niezbyt urokliwa wysepka pomiędzy wielkimi ulicami. Każdy widzi tam wydeptaną trawę, dziwaczną bryłę przychodni, ociężały bunkier... Nie wzbudza to nawet nici ciekawości. Ale wystarczy usłyszeć, że tam kiedyś znajdował się tajemniczy cmentarz ofiar zarazy, że na miejscu cmentarza wybudowano kościół sięgający nadwrocławskich chmur, że zawierucha wojny obróciła ów kościół w niwecz. Wówczas wydeptana trawa staje się zielonym kobiercem, ordynarnie wyglądające drzewa zamieniają się w pękający od tajemnic las, resztki kościelnych murów wyrastające gdzieniegdzie spod ziemi mieszają w twojej wyobraźni jak patyk w mrowisku. Nagle stoisz pośrodku ogromnej świątyni, przygrywają ci złowieszcze organy, stare ławki skrzypią, gdy głowy odwracają się w Twoją stronę, patrząc nieobecnym wzrokiem na świat, którego już nie znają. Wielka przestrzeń napełnia cię zachwytem, ale zaraz znika. Znów znajdujesz się w ciemności pośród drzew, tak starych, że wręcz czuć ich ciężki oddech. Ale nie boisz się, wszystko dokoła ciebie jest fascynujące, pasja wypełnia powietrze zanosząc twoje myśli do zupełnie innych krain. A gdy już idziesz do domu, wciąż oglądasz się za miejscem, które aż tak rozbudziło twoje zmysły, które zanurzyło cię w niepowtarzalnej feerii marzeń. To jest właśnie Wrocław.
Prawdę mówiąc czegoś takiego ostatnio szukałem, bo już mocno znudziło mi się oprowadzanie znajomych, którzy przyjeżdżają do Wrocławia po tych samych miejscach (Rynek, Ostrów, Fontanna, ZOO) i w ten sam sposób.
OdpowiedzUsuńMoże do tego, całkiem przyjemnie dającego się czytać, stylu pisania dało by się przemycić trochę więcej informacji pod kątem zwiedzania? W sensie trochę suchych faktów, zdjęcia, instrukcja jak to znaleźć, mapki może? W końcu odbiorcy mogą być różni.
PS: Kielce Ci tego nie wybaczą :]
Pewnie, że da się przemycić, dzięki za sugestie. A Kielce... weź mi tam znajdź jakąś tajemnicę :D
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czytało ,ale aby czytać ze zrozumieniem ,to faktycznie trzeba przysiąść .Duży podziw dla Ciebie ,bo choć ze mnie rodowita Wrocławianka ,to jestem o wiele od Ciebie uboższa w wiedzę na temat stolicy Dolnego Śląska.Trafiłam tutaj z Forum ,podnieś wątek ,jak znów znajdziesz tajemniczy zakątek .Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńNo przyznaję, że piszę tu trochę kwieciście, ale nie chcę karmić czytelników suchymi faktami, żeby się nie znudzili. Obiecuję nie zapomnieć o forum przy najbliższym poście na blogu!
OdpowiedzUsuńGrzegorzu, myślę, że niezwykłości Wrocławia... nie da się nawet opisać. Można napisać przewodnik, jak pokochać Szczecin, jak pokochać Warszawę, jak pokochać Pipidówek Dolny... ale nie napiszesz poradnika, jak pokochać Wrocław. Bo nie ma cechy, która sprawia, że Wrocław jest fantastyczny - myślę, że każdy musi odkryć swój Wrocław, bo tak jak inne miasta które znałem potrafię opisać jako "po prostu miasto", tak Wrocław... tak Wrocław oczarowuje każdego na inny sposób. Ty się zakochasz w Strzegomskim, ja zapamiętam pobliską Ścinawską - ktoś inny Zachodnią. To nie mieszkańcy stają się częścią Wrocławia, to nie Wrocław staje się częścią jego mieszkańców - to specyficzna symbioza, której nie opisze żaden naukowiec. Pozdrowienia od Badacza Wrocławia, osoby, która niby pisze o tym samym, ale zupełnie inaczej ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.wroclawfantastyczny.blogspot.com/
Być może się nie da, no ale próbować trzeba :-). Nawet czeska Praga nie ma w sobie tyle duszy i tylu niezbadanych miejsc.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie uczę się historii mojego regionu na konkurs - fantastyczne źródło! :)
Tak trzymaj!
Wstydzę się napisać, że dopiero teraz tutaj trafiłam...tak niestety jest, ale od teraz wspieram Cię serdecznie! :) Zwłaszcza, że na emigracji...powodzenia w dalszym odkrywaniu miasta!
OdpowiedzUsuńdziękuję jeszcze raz! :))
UsuńPrzypadkowo natrafiłem na ten blog krążąc po sieci i szukając tematu na powieść, której akcja właśnie ma się rozgrywać we wspaniałym Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, że los poprowadził mnie ową wirtualną ścieżką w ten właśnie zacieniony zakątek tajemniczości mojego miasta.
Gratuluję całości, a jako Wrocławiak od pierwszego oddechu, podziwiam i trzymam kciuki za dalszą kontynuację blogu!
Dzięki, mam nadzieję że podrzucę jakąś cząstkę inspiracji ;)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńchciałem Panu bardzo pogratulować ciekawego bloga o Wrocławiu. Lubię takie klimaty - szukania śladów przeszłości tam, gdzie żyjemy. Obecnie mieszkam w Warszawie - ciekawe, czy jest podobny blog o stolicy. Gratuluję i pozdrawiam!
Dziękuję! :) I zapraszam do śledzenia blogowego Facebooka, bo tam ostatnio dzieje się znacznie więcej.
Usuń